Polska na fali

1100px x 733px – Projekt bez tytułu — kopia (95)

Polski sektor rybacki jest na wznoszącej fali. Przed nim jednak wiele wyzwań, perspektywa dalszego rozwoju, a także problemów, które należy rozwiązać. O rozwoju rybactwa i akwakultury dyskutowano podczas konferencji rybackiej w Berlinie. Jakie są najważniejsze wnioski z międzynarodowej debaty, porozmawialiśmy z Mirosławem Purzyckim, prezesem Organizacji Producentów Ryb Jesiotrowatych.

Maria Sikorska: Jak zmienił się sektor rybacki w  ciągu ostatnich lat?

Mirosław Purzycki: Od przystąpienia Polski do Unii Europejskiej, w naszym sektorze rybackim nastąpiły imponujące i bardzo widoczne zmiany. Tylko z Programu Operacyjnego "Zrównoważony rozwój sektora rybołówstwa i nadbrzeżnych obszarów rybackich na lata 2007-2013" przekazano ponad 4 miliardy złotych, które trafiły do rybaków, armatorów statków, organizacji zrzeszających rybaków i hodowców ryb, Rybackich Lokalnych Grup Działania, zakładów przetwarzających ryby, zarządów portów, samorządów oraz urzędów marszałkowskich.

M.S.: Polska jest europejskim potentatem w przetwórstwie rybnym?

M.P.: Jak najbardziej. Wszystko dzięki ogromnym inwestycjom. Zakłady przetwórcze zostały zmodernizowane, zbudowane od podstaw, powiększone. Są one nowoczesne nie tylko na skalę Europy, ale i całego świata. Aż 60% tej produkcji trafia za granicę i zaczynamy z jej jakości słynąć. Polskie przetwórstwo ryb jest jednym z najdynamiczniej rozwijających się sektorów naszej gospodarki.

M.S.: Biznesmeni zajmujący się przetwórstwem ryb odnieśli ogromny sukces, ale nie tylko. Zmieniły się polskie gospodarstwa rybackie.

M.P.: Wsparcie m.in. z Programu Operacyjnego” Ryby” 2007-2013 pozwoliło na stworzenie lub znaczące rozbudowanie ponad 400 gospodarstw rybackich oraz utrzymanie 550 gospodarstw hodujących ryby tradycyjnymi metodami, które wspomagają ochronę, a nawet poprawę stanu środowiska naturalnego. 

M.S.: Środki z unijnych Programów Wsparcia dla Rybactwa już przyniosły wiele pozytywnych zmian, a nowa jej perspektywa spowoduje kolejne?

M.P.: Program Operacyjny "Rybactwo i Morze" na lata 2014-2020 ma siedem priorytetów. Nowymi obszarami wsparcia są m.in. rynek rybny, gromadzenie danych oraz zintegrowana polityka morska. Wspierane będą te sektory, w których powstaną miejsca pracy oparte o nowe technologie produkcyjne. Dużą rolę w rozwoju tej gałęzi gospodarki będą odgrywać osiągnięcia naukowe. Naszemu krajowi przyznano ponad 531 mln euro, co wraz z wkładem z budżetu krajowego, daje ok. 710 mln euro. Oznacza to, że jesteśmy w czołówce państw, które otrzymały najwięcej środków – alokacja ta stanowi jedną z 4 najwyższych w Unii Europejskiej. Polska plasuje się tuż za Hiszpanią, Francją i Włochami. Co ważne, w ramach priorytetów, pomoc finansowa obejmować będzie nie tylko tradycyjnie rozumiane wsparcie sektora rybackiego, tak jak miało miejsce w perspektywie finansowej 2007-2013, ale również nowe komponenty dotychczas finansowane z innych niż Europejski Fundusz Rybacki na lata 2007-2013. Z PO Ryby 2014-2020 wsparcie będzie mogło dotyczyć także: rynku rybnego, kontroli i egzekwowania przepisów, gromadzenia danych oraz zintegrowanej polityki morskiej. Wsparciem będzie objęte, podobnie jak w PO RYBY 2007-2013, oprócz rybołówstwa morskiego, także rybołówstwo śródlądowe oraz akwakultura, i w niewielkim zakresie przetwórstwo.

M.S.: Jakie najważniejsze wyzwania stoją teraz przed sektorem rybackim?

M.P.: Jest ich wiele. Z pewnością bardzo ważna jest kwestia zarybiania w wędkarstwie rekreacyjnym, o czym podczas konferencji mówił prof. dr Robert Arlinghaus z Instytutu Rybactwa Śródlądowego i Ekologii Wód im. Leibniza w Berlinie. Wędkarstwo to jednocześnie nie tylko sprawne i efektywne łowienie (pozyskiwanie) ryb, ale przede wszystkim nieograniczona możliwość rekreacji, obcowania z przyrodą i współodpowiedzialność za ochronę przyrody i środowiska wodnego. Znaczenie tych walorów wędkarstwa także wzrośnie, a w przyszłości będzie decydować o społecznej i ekonomicznej randze rybactwa rekreacyjnego. Tak się historycznie ułożyło, że nasz Związek- Polski Związek Wędkarski, jest jedyną organizacją społeczną w Polsce, a bodaj i jedyną w Europie, która w ciągu ponad 60 lat działalności, nieprzerwanie zajmuje się gospodarką rybacką połączoną z wędkarstwem oraz ochroną i zarybieniami użytkowanych przez siebie wód. Dzięki tym działaniom udało się zachować wielką różnorodność gatunków ryb, a także odbudować populacje tych, które były zagrożone wyginięciem.

M.S.: Ważne jest także zarybianie wód śródlądowych, co również podkreślano podczas konferencji.

M.P.: Polski Związek Wędkarski prowadzi w kilkudziesięciu obiektach zarybieniowych chów i hodowlę ryb niezbędnych do zarybień wód śródlądowych. W obiektach tych nie zajmuje się na większą skalę produkcją ryb handlowych (konsumpcyjnych), jest natomiast największym w kraju producentem materiału zarybieniowego ryb rzecznych i łososiowatych, zabezpiecza na własne potrzeby produkcję ryb drapieżnych, a także siei i sielawy. Nowoczesne wylęgarnie narybku prowadzone przez nasz Związek, we współpracy z wieloma jednostkami naukowo-badawczymi, opracowują i wprowadzają nowe technologie produkcyjne, przyczyniając się do zwiększenia różnorodności materiału zarybieniowego dostępnego w kraju. Tak ogromna skala działalności na rzecz zagospodarowania wód śródlądowych wymaga od Związku wielkiego wysiłku organizacyjnego, finansowego, a przede wszystkim profesjonalizmu w zasadach prowadzenia gospodarki rybackiej i wędkarskiej. By podołać temu ogromnemu zadaniu w skali, jakiej oczekują od nas zarówno członkowie PZW, jak i goszczący u nas cudzoziemcy oraz niezrzeszeni wędkarze PZW, do realizacji swoich zadań statutowych zatrudniamy około 600 pracowników, w tym licznych ichtiologów i innych wysokiej klasy specjalistów. Rosnące koszty gospodarki rybackiej i wędkarskiej powodują także, iż co roku rosną składki członkowskie przeznaczone na zagospodarowanie i ochronę wód. Cokolwiek więc nie mówić o atrakcjach wędkarstwa, trzeba także pamiętać o wkładzie, jaki wnoszą wędkarze do rybactwa śródlądowego i jego efektywności w produkcji zdrowej żywności w postaci złowionych ryb. Dlatego przy planowaniu wszelkich regulacji prawnych dotyczących rybactwa i wędkarstwa należy pamiętać, iż rybactwo śródlądowe dostarcza na polskie stoły ponad 40 tys. ton ryb, a w tym prawie 16 tys. ton stanowi efekt połowów wędkarskich.  

Jesiotr 

M.S.: Latające drony nad wodami czy wykorzystywanie telemetrii, to przyszłość sektora rybackiego?

M.P.: Musimy być ze wszystkim na bieżąco, a także z niektórymi działaniami wybiegać w przyszłość, więc tak. Monitorujemy obecnie siedliska ryb w wodach płynących z wykorzystaniem dronów. „Latający strażnik” jest wyposażony w wysokiej jakości kamerę, z której obraz na żywo przesyłany jest na ziemię. Dzięki niej, operator może błyskawicznie reagować i wysłać patrol w miejsce, w którym dochodzi do kłusownictwa. Z kolei telemetria jest bezprzewodową formą przekazywania informacji za pomocą fal radiowych (VHF, UKF), akustycznych, systemu GPS, czy też pasywnych transporderów (PIT). W badaniach ichtiologicznych wykorzystywana jest do lokalizacji ryb zwykle z dużej odległości, bez ingerowania w ich behawior. Bez wątpienia, telemetria jest jedną z efektywniejszych, a jednocześnie ekscytujących metod poznania biologii i ekologii ryb. Dzięki nadajnikom o unikatowej częstotliwości nadawanego sygnału możliwa jest indywidualna identyfikacja każdej ryby. Metody telemetryczne pozwalają uzyskać znacznie więcej informacji w porównaniu do konwencjonalnych metod znakowania, a zastosowanie nadajników z odpowiednimi sensorami umożliwia precyzyjną charakterystykę środowiska, w którym przebywa ryba. Badania telemetryczne mogą być prowadzone przez cały rok, a ryby lokalizowane przez całą dobę. Bardzo często telemetria jest jedyną rzetelną metodą pozwalającą ocenić efektywność zarybień, przeżywalność ryb, zachowania rozrodcze, dobową aktywność, czy też preferowane siedliska.

M.S.: Podczas konferencji, sporo czasu poświęcono problemowi presji zwierząt rybożernych na ichtiofaunę i rybactwo.

M.P.: To bardzo złożony problem, z którym się borykamy – my Polacy, ale także przykładowo Francja. Wiele strat powodują foki i kormorany. Problem na stawach powodowany przez żerujące kormorany zaczął się w momencie istotnego wzrostu populacji tych ptaków. Przykładowo, wyliczono, biorąc pod uwagę kormorany żerujące na obiektach stawowych usytuowanych w granicach Stowarzyszenia Lokalna Grupa Rybacka „Opolszczyzna”, że straty w wyniku ich żerowania dla hodowców wynoszą między 925 tysięcy a 1 mln 632 tys. złotych. W naturalnych zbiornikach kormoran żywi się głównie płocią, jazgarzem i okoniem, natomiast na stawach w pokarmie dominuje oczywiście młody karp. W naturalnych zbiornikach kormorany nie wykazują preferencji pokarmowych w kierunku ryb cennych gospodarczo, takich jak węgorz, sandacz, szczupak czy leszcz. Na wzrost populacji kormorana pośrednio miał wpływ człowiek – poprzez zanieczyszczenie zbiorników wodnych, co doprowadziło do nasilenia zjawiska eutrofizacji i wzrostu populacji płoci, pokarmu preferowanego przez kormorana.

M.S.: Podczas konferencji wiele czasu poświęcono dyskusji dotyczącej restytucji populacji ryb.

M.P.: Tak, bo to niezwykle istotne. Przykładowo, ryby jesiotrowate to jedna z kilku żyjących grup prehistorycznych reliktów świata zwierząt. Ryby te bytują na naszej planecie od tysięcy lat. W XIX wieku była to bardzo popularna ryba, którą intensywnie eksploatowano rybacko. Nadmierna eksploatacja rybacka, zabudowa hydrotechniczna rzek i pogarszające się warunki środowiskowe spowodowały gwałtowny spadek populacji jesiotra w Polsce. Ostatni dziko żyjący jesiotr w Polsce został odłowiony w Wiśle niedaleko Chełmna w 1965 roku. Natomiast ostatni udokumentowany okaz tej ryby złowiono w Estonii w 1996 r. Po wielu latach wydawało się, że ta długowieczna ryba przepadła bezpowrotnie. Nadzieję dały nam badania genetyków, którzy stwierdzili, że bytujące niegdyś w naszych wodach jesiotry, pod względem genetycznym pasują do występującego w rzekach św. Jana i Wawrzyńca (terytorium Kanady) jesiotra ostronosego. Widząc szansę na przywrócenie naszej ichtiofaunie tak cennego gatunku, podjęto próby pozyskania materiału zarybieniowego i tym samym rozpoczęto prace nad restytucją jesiotra. Województwo Kujawsko-Pomorskie wraz z Okręgiem Polskiego Związku Wędkarskiego w Toruniu realizuje wspólny projekt pn. „Restytucja jesiotra ostronosego i tworzenie stad selekcyjnych oraz promocja zasobów przyrodniczych województwa kujawsko-pomorskiego”, którego zadaniem jest odtwarzanie tego cennego gatunku ryby. Teraz działamy dalej w tym zakresie. Podjęliśmy podczas konferencji wspólną inicjatywę w celu restytucji jesiotra bałtyckiego. Nasze wnioski przekażemy „Helcom Action Plan”. Proszę trzymać kciuki, by się udało.

M.S.: Będę! Dziękuję za rozmowę.

zywnosc.com.pl
© Materiał chroniony prawem autorskim –  regulamin